Najgorsza drużyna Ekstraklasy pokonała Radomiaka 3:2, pokazując, że nie chce rezygnować jeszcze z walki o utrzymanie. Wygrana sprawiła, że łodzianie opuścili ostatnie miejsce w tabeli, na którym zalegali od końca września. Wygrana z Radomiakiem była zasłużona. To gospodarze z Łodzi kreowali więcej sytuacji.
I mieli w swoich szeregach Kaya Tejana, który zaprezentował bardzo wysoką formę. To właśnie on dał prowadzenie ŁKS-owi. W 19. min. otrzymał świetne podanie od Daniego Ramireza, wpadł w pole karne, łatwo ograł Lukę Vuskovicia i strzelił na 1:0.
Tuż po przerwie Radomiak jednak wyrównał za sprawą Jardela. Ale to wcale nie pobudziło gości. Wręcz przeciwnie. W 55. min.
ponownie do siatki trafił Tejan, dla którego był to 5. gol w tym sezonie Ekstraklasy. W tej sytuacji ponownie zbyt łatwo Vusković dał się ograć doświadczonemu napastnikowi. W 57. minucie sytuacja Radomiaka skomplikowała się jeszcze bardziej. Wówczas drugą żółtą kartkę zobaczył Rafał Wolski i musiał opuścić boisko.
ŁKS-owi od tego momentu grało się łatwiej, co zaowocowało trzecim golem. I to jakim! Engjell Hoti technicznym strzałem przymierzył w samo okno bramki radomskiej drużyny. W doliczonym czasie gry gola kontaktowego dla Radomiaka strzelił Guilherme Zimovski, ale gościom zabrakło czasu do wyrównania.
ŁKS w tym momencie ma osiem pkt straty do pierwszej bezpiecznej pozycji w Ekstraklasie. Z kolei Radomiak ma taki sam dystans przewagi nad strefą zagrożoną spadkiem.