Na krótko. Rywalka odarła ją z marzeń. Magda Linette walczyła, ale musiała w finale turnieju w Rangze 250 w Rouen uznać wyższość Sloane Stephens. Amerykanka wygrała 6:1, 2:6, 6:2 i to ona wzniosła w górę trofeum.
Mecz momentami stał na naprawdę wysokim poziomie i z obu stron nie brakowało świetnych zagrań. Mimo porażki Polka może być z siebie zadowolona, bo czeka ją spory awans w rankingu WTA. Choć przegrała pierwszy punkt przy własnym podaniu, to w następnych akcjach była bardzo staranna, posyłała dokładne uderzenia i wygrała cztery akcje z rzędu, co dało jej prowadzenie 1:0. Świetnie spisała się na serwisie i pewnie doprowadziła do wyrównania.
W trzecim gemie Magda Linette musiała mierzyć się z obroną break pointa, ale dobry serwis otworzył jej kort i pozwolił na posłanie winnera z bekhendu. Niedługo później Amerykanka wypracowała kolejną piłkę na przełamanie i drop shotem zwabiła Polkę do siatki. Linette starała się ryzykować, ale popełniała błędy i po raz drugi straciła serwis i przegrywała już 1:4. Do końca seta sytuacja się nie odwróciła.
Polka grała nerwowo, a Stephens dobrze wykorzystywała każdą sytuację, aby zagrać nieco bardziej agresywnie. Co prawda pierwszego gema przy swoim podaniu pewnie wygrała Stephens, ale Linette odpowiedziała tym samym i przełamała serię siedmiu z rzędu wygranych gemów przez rywalkę. W trzecim gemie drugiego seta Stephens prowadziła już 40:0, ale nagle zacięła się i inicjatywę przejęła Linette. Polka wygrała cztery kolejne punkty i wypracowała sobie pierwszego w meczu break pointa, którego jednak wyrzuciła bekhendem na aut.
Przy piłce setowej Linette popisała się fantastycznym forhendem po linii. Początek trzeciego seta stał pod znakiem niezwykle wyrównanej gry. Pierwsze trzy gemy zajęły zawodniczkom aż 20 minut, ale żadna z nich nie musiała bronić break pointa i to Stephens prowadziła 2:1. W czwartym gemie Polka napotkała kłopoty.
Musiała bronić trzech break pointów. Przy pierwszych dwóch postawiła na ofensywę i odważnie zaatakowała, dzięki czemu nadal nie straciła serwisu. Niestety przy trzecim jej bekhend minimalnie wyleciał na aut na szerokości kortu i Amerykanka wyszła na prowadzenie 3:1.