Brutalne fakty
Legia Warszawa zagrała, jak na nazwisko swojego nowego trenera przystało. Nie jest to oczywiście wina Goncalo Feio (z port.
brzydki), bo wicemistrzowie Polski prezentują taki futbol od dłuższego czasu. Mimo to długo zanosiło się na wygraną Wojskowych w Częstochowie z Rakowem.
Skończyło się remisem 1:1, choć tak naprawdę Legia ten mecz przegrała. I to już dużo wcześniej niż przed zatrudnieniem nowego trenera.
To jednak dopiero początek problemów warszawian. Do prawdziwego trzęsienia ziemi może dopiero dojść.
Gdy Jose Mourinho wracał do Barcelony jako trener znienawidzonego Realu Madryt, kibice Dumy Katalonii prześmiewczo określali go mianem “El Traductor”. Tłumacz.
Portugalczyk startował do wielkiej trenerskiej kariery jako asystent Bobby’ego Robsona właśnie w drużynie z Camp Nou. Do jego obowiązków należało m.in.
tłumaczenie wypowiedzi Anglika, choć błędem byłoby sprowadzanie jego zasług tylko do tej materii. Gdy Goncalo Feio wrócił w sobotni wieczór do Częstochowy jako trener znienawidzonej Legii Warszawa, kibice Rakowa nie mieli zamiaru prześmiewczo określać go per tłumacz.
Być może wiedzieli, że poza byciem pośrednikiem w rozmowach Marka Papszuna z zagranicznymi zawodnikami, Portugalczyk miał zasługi na wielu polach. Konikiem Feio w Rakowie były m.in.
stałe fragmenty gry, po których częstochowianie byli najgroźniejsi w Ekstraklasie. Portugalczyk postawił na nie w pierwszej kolejności po objęciu Legii.
— Ćwiczyliśmy stałe fragmenty dwa, trzy dni, było dużo nowych informacji — przyznał w przerwie sobotniego meczu Tomas Pekhart. Właśnie po wznowieniu gry od wrzutu z autu czeski napastnik zdobył bramkę w Częstochowie.
Jak czytamy w “90-minutowym menedżerze”, “po zmianie trenera często obserwuje się krótkotrwałą zwyżkę formy, prawdopodobnie wynikającą ze zwiększonej motywacji zawodników, którzy chcą się pokazać nowemu szkoleniowcowi z jak najlepszej strony”. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych przez Sue Bridgewater.
Do takowego w Legii i tak doszło, bo Kosta Runjaić został pogoniony akurat w momencie, gdy w grze zespołu coś drgnęło. Tyle że Niemiec zapłacił nie tyle za słabe wyniki w ostatnim półroczu, ile za wręcz otwartą krytykę poczynań transferowych swojego klubu.
Ocenę jego zachowania pod względem moralnym pozostawiam czytelnikom, natomiast pewne jest jedno: Runjaić wyraził to, co czuje wręcz każdy kibic Legii. Zwłaszcza że remis z Rakowem tak naprawdę jest porażką.
Legia ma gorszy bilans bezpośrednich rywalizacji z tym zespołem, co oznacza, że przy takiej samej liczbie punktów zajmie niższą lokatę. Może to być języczkiem u wagi na koniec sezonu, bo czołówka tabeli w tym roku jest wyjątkowo wyrównana.
Co nie oznacza wysokiego poziomu, ale to już temat na inną okazję.