No to stało się! Wielkiej ZAKSY zabraknie w play-off PlusLigi, a komentatorzy prześcigają się w metaforach, które najlepiej opisałyby sportową katastrofę, jaka przydarzyła się trzykrotnym triumfatorom Ligi Mistrzów. Pytanie, co teraz będzie z zespołem z Kędzierzyna-Koźla i czy kadrowicze z ZAKSY odbudują się w reprezentacji Polski?
Łukasz Kadziewicz porównuje ZAKSĘ do pięknego, ale podziurawionego jachtu, który osiadł na mieliźnie. Jakub Bednaruk pisze, że drużyna z Kędzierzyna-Koźla jest jak luksusowe Audi RS6, do którego ktoś zapomniał wlać oleju i wymienić opony, więc zatarł się silnik. Doskonale funkcjonująca przez wiele lat maszyna z logo ZAKSY na masce na dobre się zepsuła i wszyscy zachodzą w głowę, co takiego się wydarzyło, że najlepsza drużyna Europy poniosła klęskę w Pucharze Polski, Lidze Mistrzów i na koniec w PlusLidze, w której w żadnym z 28 sezonów od awansu z Serii B nie zeszła poniżej ósmego miejsca.
Nawet wtedy, gdy po złotych latach Mostostalu przyszedł kryzys, a istnienie klubu stanęło pod dużym znakiem zapytania, drużyna z Kędzierzyna-Koźla walczyła w play-off. Teraz w ćwierćfinale ZAKSY zabraknie, co pokazuje skalę upadku, a przy okazji siłę PlusLigi, w której do ósemki nie dostały się dwie potęgi – z Kędzierzyna-Koźla i Bełchatowa, a o medale będą walczyli triumfatorzy Pucharu Challenge, Pucharu CEV i finaliści (miejmy nadzieję, że 5 maja również triumfatorzy) Ligi Mistrzów. PlusLiga błędów nie wybacza, a ZAKSA popełniła ich stanowczo zbyt wiele.
Plaga kontuzji, nieszczęść i problemów osobistych, jaka dotknęła siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla w ostatnich miesiącach, jest wręcz niewyobrażalna. Musiała odbić się na dyspozycji zespołu, który za serię plag egipskich zapłacił porażką w Champions League i brakiem awansu do Pucharu Polski. Potem liderzy zespołu wrócili jednak do gry i wydawało się, że ZAKSA będzie skutecznie finiszowała, a w play-off stanie się groźna dla każdego.
Nic z tego! Nawet w optymalnym składzie, tym samym, który w maju 2023 roku sięgnął po trzeci triumf w Lidze Mistrzów, kędzierzynianie przegrywali mecze – z LUK Lublin, Treflem Gdańsk, a nawet Ślepskiem Suwałki. Sześć ostatnich porażek z rzędu sprawiło, że wicemistrzów Polski nie zobaczymy w play-off, choć rywale zdawali się czekać na przebudzenie wielkiej ZAKSY, też przegrywali mecze, zamieniając rywalizację o ósmą pozycję w wyścig ślimaków.
Wygląda więc na to, że ZAKSA została złamana, że uciekło z niej życie, pasja, którą miała, gdy wygrywała przegrane zdawało się mecze, gdy dokonywała rzeczy niemożliwych. Na pewno nie pomogło wtargnięcie byłego już prezesa do szatni ani bierna postawa byłego już trenera. Chemia w zespole się skończyła, coś się wypaliło, umarło, a odpowiedzialność muszą wziąć za ten stan rzeczy po trosze wszyscy – od prezesa, poprzez sztab szkoleniowy, aż po zawodników.
Czas chyba na dokonanie uczciwego rachunku sumienia. Choćby po to, żeby po klęsce wstać i pójść dalej, żeby liderzy ZAKSY mogli pojechać na zgrupowanie kadry z nową nadzieją. Bo bez Śliwki, Janusza, Bednorza czy Kaczmarka w optymalnej formie o olimpijski medal będzie znacznie trudniej.
Czy ZAKSA podniesie się po klęsce, czy już w przyszłym sezonie na krajowym podwórku (bo przecież nie w pucharach) znowu zobaczymy wielki zespół? Chyba dobrze się stało, że liderzy zespołu odchodzą, że będą szukać szczęścia w innych klubach. Bo w Kędzierzynie-Koźlu razem chyba nie byli już w stanie sięgać szczytów.
Coś się wypaliło, skończyło i nie musi być w tym niczyjej winy. Nic nie trwa wiecznie. Oby tylko ten wirus, który dopadł ZAKSĘ, nie przeniósł się na kadrę.
Ale o to musi już zadbać doktor Grbić. Co się da – zaleczy. Co trzeba będzie odciąć, odetnie precyzyjnym skalpelem, by ratować cały zdrowy organizm.
Oceniając dzisiaj ZAKSĘ, pamiętajmy o jednym – przez trzy ostatnie lata dostarczyła nam więcej wzruszeń, radości i sukcesów niż wszystkie pozostałe drużyny przez dekady. Oddajmy więc cesarzowi, co cesarskie, nie burzmy pomnika, który stanął w Kędzierzynie-Koźlu po drugim triumfie w Lidze Mistrzów. Może jeszcze będzie okazja postawić kolejne.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.