Tunerzy nie mają z nim lekko. Bartosz Zmarzlik, aktualny indywidualny mistrz świata, nie ma sobie równych. Przed rokiem, zwłaszcza na starcie rozgrywek, miewał na lubelskim torze gorsze momenty w związku z czym wielu lubelskich kibiców zastanawiało się czy bardzo wysoka forma mistrza zostanie przeniesiona również na lubelski obiekt.
Bartosz Zmarzlik bezapelacyjnie rozwiał wczoraj wszelkie wątpliwości. Zamknął na wejściu w łuk Andersa Thomsena, Fredrika Lindgrena oraz Oskara Fajfera, a cały bieg wygrał z ogromną przewagą. Podobnie było w biegu numer sześć, który prawdopodobnie mistrz świata wygrałby z podobną przewagą.
Jednak w pewnym momencie próbował pomóc Bartoszowi Bańborowi, który bronił się przed zaciekłymi atakami podrażnionego Szymona Wożniaka. Zawodnik z Gorzowa dopiął swego na ostatnich metrach. Warto jednak podkreślić, że mimo dużego, bo aż 20-punktowego zwycięstwa aktualnego drużynowego mistrza Polski były biegi, w których gorzowianie mocno się stawiali, a rywalizacja bardzo podobała się lubelskiej publiczności.
Zaraz po zakończeniu spotkania udało nam się porozmawiać z Bartoszem Zmarzlikiem. – Faktycznie, fajny come back na tor w Lublinie. Jechało mi się bardzo dobrze, wygraliśmy 55:35 i na pewno trzeba cieszyć się z formy zespołu.
Wynik jest chyba trochę mylący, bo musieliśmy momentami mocno walczyć na torze, a i przed tygodniem Stal pokazała u siebie, że jest mocnym zespołem. Starałem się jak najwięcej potrenować przed tym spotkaniem. Byłem w Lublinie kiedy tylko mogłem.
Byłem na solidnym treningu w środę, w drugim tygodniu kwietnia również byłem dwa razy i ta praca jak widać przyniosła efekty. Jeżeli chodzi o środowy trening to miałem nawet dylemat, czy już odpuścić, czy pojeździć więcej, bo generalnie czułem się na torze bardzo dobrze. Po rozmowie z teamem postanowiliśmy już na siłę nic więcej nie szukać, bo już wiele razy przynosiło to odwrotny skutek – powiedział wyraźnie zadowolony Bartosz Zmarzlik.
Okazało się też, że spotkanie odjechał ponownie na nowym silniku. Jak podsumował to nowy kapitan Orlen Oil Motoru Lublin? – Dziękuje kibicom za przywitanie, bo faktycznie chyba jeszcze tak głośno na prezentacji nie wykrzyczeli mojego nazwiska.
Było to bardzo miłe. Pojechałem na nowym silniku, który gdzieś wcześniej wyselekcjonowaliśmy na lubelski tor i zapowiada się to optymistycznie. Dużo odbyliśmy rozmów z panem Ryszardem i Damianem Kowalskim i przed tym sezonem nie mają ze mną lekko.
Czasami wręcz się dziwię, że mają do mnie tyle cierpliwości, bo rozmów i wniosków jest mnóstwo – podkreślił aktualny mistrz świata. – Jest to trudne pytanie, chyba za wcześnie, żebym na nie odpowiadał. Myślę, że zrobię to dopiero jak zakończę karierę.
Mam mnóstwo swoich zapisków, przemyśleń, wspomnień i cały czas to sobie notuje. Mam jeszcze dużo do zrobienia, mam swoje cele i na ten moment nie odpowiem na to pytanie, ale kiedyś z pewnością wskażę taki moment, kiedy czułem się sportowo najmocniejszy – zakończył kapitan Orlen Oil Motoru Lublin.