„Królouris” jest w znakomitej formie. W dzieciństwie mówili na niego „Ringo”, bo strzelał z obu nóg jak bohater westernu z rewolwerów z obu rąk. W Szczecinie mówią na niego „Kulu”, chociaż w lidze niezmiennie ładuje gole z prawej (dziewięć) i lewej (dwie), a czasem dołoży coś głową (jeden). Ale kto wie, czy w najbliższych tygodniach Efthymios Koulouris nie zasłuży na nową ksywę.
“Królouris”, bo Efthymios Koulouris z Pogoni po hat tricku zdobytym przeciwko Ruchowi Chorzów (5:0) zbliżył się na cztery bramki do najskuteczniejszego w PKO BP Ekstraklasie Erika Exposito ze Śląska Wrocław i włączył się w walkę o tytuł króla strzelców. Długo wydawało się, że Grek traci skuteczność za każdym razem, kiedy przestaje zakładać koszulkę Atromitosu (39 bramek w 68 występach) i nazywa domem cokolwiek innego niż Peristeri, przedmieścia Aten, ale wreszcie, za piątą próbą, udaje mu się strzelać regularnie poza ojczyzną. Co zadecydowało, że w Szczecinie Koulouris nie zawodzi i faktycznie może czuć się w stolicy Pomorza Zachodniego jak w domu? Po pierwsze, Leonardo Koutris.
Koutris czekał na Koulourisa na podjeździe, po czym obaj roześmiani przytulili się, wymienili kilka zdań i chwilę przyglądali się sobie z bliska, jakby sprawdzali, jak bardzo zmienili się w trakcie lat rozłąki. Lewy obrońca zaopiekował się napastnikiem, stali się dobrymi kumplami, na których wyglądali już dziewięć miesięcy wcześniej, przy czym mimochodem przygotował mu grunt pod aklimatyzację swoim zachowaniem. To banał, ale jednocześnie prawda – dobrego piłkarza znacznie trudniej nie polubić niż słabego. A Grek od pierwszego treningu w Opalenicy pokazywał, że potrafi grać w piłkę i obalał kolejne twierdzenia.
Gdy szykowano zwyczajową karykaturę na urodziny atakującego, oczywiście przede wszystkim głowa musiała zajmować większość strony. Koulouris z Koutrisem uczyli kumpli kilku różnych określeń na dużą głowę, których w języku greckim nie brakuje. Bez kombinacji i kalkulacji, że może tego to nie, a tego to wypada. Nie, po prostu Portowcy dostali informację, że tego i tego dnia na Krecie odbędzie się wesele i napastnik zaprasza wszystkich chętnych.
A gdy nie strzelał goli przez trzy czy cztery kolejki, nie tracił głowy. Nie wściekał się, nie wyklinał pod nosem, nie machał rękami. Jak słyszymy, nie sposób przywołać sytuację, w której Koulouris dał się ponieść emocjom. Spokój i opanowanie – to go charakteryzuje.
Choć może ostatnio trochę częściej uśmiechał się po strzelonych golach…