Widzew Łódź

Widzew Łódź i jego osiągnięcia w Ekstraklasie. Przemiana RTSu –

Ekipa z Łodzi zdobyła 19 punktów w 24 meczach. Przeciętnie zgarniała mniej niż jeden na spotkanie. Fatalna średnia, która gdyby utrzymywała się przez cały sezon, skutkowałaby degradacją do I ligi.

Na początku kwietnia Widzew jest najlepiej punktującą drużyną w Ekstraklasie w 2024 roku razem z Górnikiem, ale w tabeli za ten okres wyprzedza rywali z Zabrza lepszym bilansem bramek (+5). Ekipa z Łodzi zdobyła 16 punktów w 8 meczach. Przeciętnie dwa na spotkanie.

Kapitalna średnia, która gdyby utrzymywała się przez cały sezon, skutkowałaby podium, a być może nawet mistrzostwem. Co się stało, że RTS w kilka miesięcy urósł tak wysoko? Miesiące fatalnych wyników i coraz gorszej gry zespołu zapędziły nad głowę trenera Widzewa chmurzyska czarne jak asfalt, których już nie dało się rozwiać, choć sam szkoleniowiec próbował, ile tylko się dało.

Władze klubu kontaktowały się z Danielem Myśliwcem już trzy tygodnie wcześniej, przed derbami z ŁKS, ale wygrana z lokalnym przeciwnikiem 1:0 przedłużyła kadencję Niedźwiedzia. Tyle że RTS w kolejnych trzech kolejkach zdobył jeden punkt i przy Piłsudskiego uznali, że jednak trzeba reagować, póki czas. Znowu wykręcili numer Myśliwca, który renomę wyrobił sobie przede wszystkim w Stali Rzeszów i który od dawna był numerem jeden na liście kandydatów do ewentualnego zastąpienia Niedźwiedzia w nieokreślonej przyszłości.

Sprawa wydawała się przesądzona, ale w tamten poniedziałek, kiedy Myśliwiec zjawił się w Łodzi, z prawa weta skorzystał właściciel Tomasz Stamirowski. Zakulisowo na decyzję biznesmena próbował wpływać Niedźwiedź i przez chwilę nawet mu się to udawało. Przez chwilę, bo Stamirowski ostatecznie zmienił zdanie pod wpływem spotkania z Myśliwcem i groźby dymisji zarządu, który był przekonany do zmiany trenera.

Dwa dni później ogłoszono nowego szkoleniowca i to był moment, kiedy RTS zaczął rosnąć. Może jeszcze powoli, gołym okiem nie dało się tego dostrzec, ale stopniowo, centymetr po centymetrze piął się w górę. Myśliwiec poukładał relacje z drużyną, dogadał się z obcokrajowcami, słuchał piłkarzy i gdy trzeba było, winę za niepowodzenia publicznie brał na siebie.

Zapowiedzią tego, co czterokrotni mistrzowie kraju potrafią, było choćby efektowne zwycięstwo nad Lechem w Poznaniu (3:1). Niecałe trzy miesiące po zatrudnieniu Myśliwca. A czas działał na jego korzyść, co widać po wiosennej grze i wynikach.

Przedstawiciele Widzewa skrupulatnie obserwowali Hiszpana od początku 2023 roku i wybierano między nim a Sebastianem Kerkiem. Jako że Kerk początkowo nie chciał przenosić się do polskiej ligi i czekał na oferty z Arabii Saudyjskiej, Niedźwiedź zdecydował, że chce Alvareza i już w czerwcu ogłoszono podpisanie umowy ze środkowym pomocnikiem (Kerk ostatecznie i tak trafił do RTS, bo propozycji nie dostał, a szefostwo w ostatnim momencie negocjacji nie dogadało się z innym piłkarzem ze środka pola). Ale poza debiutem i trafieniem z Puszczą Niepołomice (3:2), Hiszpan nie zachwycał i dopiero u Myśliwca wyrósł na ważną postać.

Cztery gole (w tym zwycięski z Legią Warszawa; 1:0) i trzy asysty to bardzo przyzwoity dorobek. Skrzydłowego również obserwowano pół roku, ale młodzieżowiec wcale nie błyszczał w Odrze Opole. Wystąpił tylko osiemnastokrotnie, z czego sześć razy od początku.

Nie zdobył bramki, miał jedną asystę. Mizerny dorobek jak na niemal 21-letniego ofensywnego piłkarza, prawda? Na sprowadzenie pomocnika zdecydowano się dopiero po kontakcie ówczesnego prezesa Widzewa – Mateusza Dróżdża – ze swoim odpowiednikiem z Odry – Tomaszem Lisińskim, który zachwalał charakter Klimka.

Pracowity, ambitny, zawzięty. Taki miał być wychowanek Startu Namysłów i to przekonało władze RTS, że warto zaryzykować, choć według pierwotnych planów skrzydłowy miał być numerem drugim w hierarchii młodzieżowców po ściągniętym z Górnika Łęczna Dawidzie Tkaczu. Co więcej, na horyzoncie pojawiła się szansa wyjęcia jednego z młodych z Lecha Poznań, co dodatkowo – przynajmniej teoretycznie – oddaliłoby Klimka od regularnej gry, ale koniec końców nic z tego nie wyszło.

Inne podejście poskutkowało – trzy gole to więcej niż Klimek strzelił na poziomie seniorów przed transferem do Widzewa. Po pierwsze, znalazł sposób, by zmieścić lidera drużyny w swoim planie taktycznym. I kiedy Widzew atakuje, Pawłowski wciela się w środkowego pomocnika w ustawieniu 4-3-3, a gdy RTS broni, 31-latek zmienia się w jednego z napastników w 4-4-2 i ma mniej obowiązków w obronie.

Po drugie, świetnie podziałało na niego powierzenie mu opaski kapitana, co było autonomiczną decyzją trenera, nie wyborem zespołu. Doszedłem do wniosku, że potrzeba bardziej lidera z nadania. Znalazłem odpowiednie cechy u Bartka i przedstawiłem drużynie, co było kluczowe w podjęciu przeze mnie takiej decyzji i z czego powinniśmy się mniej więcej rozliczać – wyjaśniał Myśliwiec na konferencji prasowej.

Dzisiaj niewielu powinno mieć wątpliwości, w jakim kierunku zmierza Widzew – to góra tabeli.

LEAVE A RESPONSE

Your email address will not be published. Required fields are marked *