Iga Świątek

Iga Świątek w szoku po dwóch szczegółach i koszmarze w półfinale –

Dwa szczegóły i koszmar w półfinale

To była absolutna anomalia. Tak nieskutecznej Igi Świątek w meczu o najwyższą stawkę nie widzieliśmy od bardzo dawna. Jelena Rybakina serwowała fantastycznie, co bardzo pomogło jej ograć liderkę rankingu.

Pesymistów należy jednak uspokoić: takie mecze zdarzają się Polce niezwykle rzadko. Dziś rywalka była bpsza i zasłużenie wygrała 6:3, 4:6, 6:3. O porażce Igi Świątek zadecydowały dwa szczegóły.

Trzeba to powiedzieć wprost: to nie był dobry mecz Igi Świątek. Początek i przełamanie już w pierwszym gemie mogły wprawić kibiców w optymizm, ale później było już tylko gorzej. Jelena Rybakina skupiła się na bardzo uważnej grze w defensywie, ograniczając swoje błędy w zasadzie do minimum.

I to wystarczyło, by sprawić pierwszej rakiecie świata gigantyczne kłopoty. Zwłaszcza skuteczność Polki wołała o pomstę do nieba. W pierwszym gemie wykorzystała trzecią szansę na przełamanie.

A potem… zmarnowała aż pięć takich okazji do końca pierwszego seta. Przez cały mecz Iga Świątek wykorzystała tylko dwie z 15 szans na przełamanie, co daje beznadziejną skuteczność na poziomie 13 proc.! Jeżeli chce się wygrywać wyrównane mecze na tak wysokim poziomie, trzeba po prostu być dużo bardziej skutecznym.

Gdy przytrafia się szansa, należy ją wykorzystywać z zimną krwią. To udawało się przeciwko Emmie Raducanu, nie udało się w półfinałowym starciu z Jeleną Rybakiną. Co więcej, bardzo istotnym czynnikiem przy tej porażce był serwis, który obu tenisistkom dawał zupełnie odmienne skutki.

Jelena Rybakina zanotowała bowiem aż 10 asów serwisowych, natomiast Iga Świątek nie zaliczyła choćby jednego punktu zdobytego bezpośrednio po serwisie. Rybakina wygrała 108 punktów w ciągu meczu przy 103 wygranych punktach Świątek. Jak duże znaczenie miał tu serwis?

Nie da się ukryć, że to między innymi on zadecydował o porażce. Taka skuteczność Igi Świątek to rzadkość, do której nie powinniśmy się przyzwyczajać. W obliczu dobrej gry Polki w poprzednich meczach w Stuttgarcie nie ma powodów do tego, by bić na alarm po jednym gorszym meczu.

To się po prostu zdarza. Takie są realia zawodowego sportu, w którym nie da się zwyciężać w każdym spotkaniu. Polka z pewnością wie o tym doskonale.

W najbliższym tygodniu tenisistki przeniosą się do Madrytu, gdzie Igę Świątek czeka kolejny moment próby. To w stolicy Hiszpanii rozpocznie się pierwszy z dwóch turniejów rangi 1000 organizowanych na kortach ziemnych, i to znów nasza tenisistka będzie wśród głównych faworytek do sięgnięcia po trofeum. Przypomnijmy, że pierwsza rakieta świata przystąpi do gry od II rundy jako zawodniczka rozstawiona z pierwszym numerem drabinki.

LEAVE A RESPONSE

Your email address will not be published. Required fields are marked *