Ekstraklasa ucieka. Wisła Kraków zremisowała 1:1 z Wisłą Płock i oddaliła się od Ekstraklasy.
Za niedługo może mieć trudność, aby znaleźć się w barażach. Biała Gwiazda uratowała remis w doliczonym czasie gry, ale punkt to za mało, aby w pełni usatysfakcjonować obie drużyny.
Wypadła nawet poza strefę barażową, która sięga aż do szóstego miejsca. Dodatkowo Biała Gwiazda zanotowała w ostatnim czasie dwa poważne ubytki kadrowe.
Z powodu kontuzji wypadł niedawno czołowy napastnik klubu Angel Rodado, ale cudem się wykurował w rekordowo szybkim czasie i wrócił do składu na mecz w Płocku. Ubył za to pomocnik kreujący grę Joan Roman “Goku”, który także doznał urazu.
W Płocku ze swoją imienniczką klub z Krakowa musiał wygrać, jeśli jeszcze marzy o powrocie do grona najlepszych. Sąsiadujący z nim w tabeli w Nafciarze nie zamierzali się jednak poddawać.
Ich ambicje są przecież podobne, choć mówi się o tym znacznie mniej. W 13. minucie Wisła Płock wyprowadziła groźną akcję.
Lewym skrzydłem popędził David Niepsuj. Wbiegł w pole karne, ale w sytuacji sam na sam z Alvaro Ratonem strzelił bardzo niecelnie.
Wisła Kraków starała się atakować, ale to płocczanie mieli groźniejsze sytuacje. W 19. minucie po rzucie rożnym Jakub Grić w akrobatyczny sposób próbował wbić piłkę do bramki przy słupku Ratona.
Nieznacznie się pomylił. minucie nikt nie zamknął podania Dawida Kocyły, który wbiegł w pole karne gości.
Było jednak gorąco, a Joseph Colley wybił piłkę, która znajdowała się trzy metry od bramki krakowskiego zespołu. W 31. minucie pod drugą bramką Wisła Kraków rozegrała koronkową akcję, która jednak zakończyła się bardzo słabym strzałem w sam środek bramki.
W 39. minucie bardzo mocny strzał z dystansu oddał Kacper Duda. Bramkarz odbił piłkę, ale obrońcy nie pozwolili na dobitkę.
W 58. minucie bardzo szybka akcja Wisły Płock zakończyła się bramką. Kocyła poprowadził piłkę pod pole karne, po czym uruchomił Fryderyka Gerbowskiego, zagrywając nieco w prawo.
Ten mimo ostrego kąta, zdecydował się na strzał i trafił wprost do bramki Ratona. Wisła Kraków próbowała atakować, ale wiele nie zmieniła swojej gry.
W akcjach brakowało finezji, nie mówiąc już o wykończeniu. Wisła Płock też nie zaczęła kurczowo bronić wyniku, tylko pressingiem atakowała swojego rywala.
Najgroźniejszą sytuację Wisła Kraków miała po rzucie rożnym, gdy piłkę w stronę własnej bramki skierował Jarosław Jach. Bramkarz jednak złapał piłkę.
Biała Gwiazda atakowała desperacko. W 90. minucie piłka spadła przed pole karne, pod nogi Igora Sapały.
Ten huknął z dystansu, trafił od słupka i wyrównał stan meczu.